- Karolina Cyrek
Już niedługo słońce uważaj !
Aktualizacja: 18 cze 2020
Dzisiaj miało być o czymś bardziej estetycznym. Miało być o resurfacingu skóry , likwidacji
zmarszczek , ale nie będzie, bo będzie o nadgorliwości, a dokładnie o wykonywaniu zabiegu
za wszelką cenę.
Nadgorliwość, jest gorsza od faszyzmu i o tym należy pamiętać, decydując się na depilację,
czy zabiegi IPL. Wiele klientek jest totalnie nieświadomych tego, że posiadając jakiekolwiek
przeciwwskazania do zabiegu, ryzykują poważne komplikacje pozabiegowe. O ile jednak one
nie muszą tego wiedzieć, my musimy i niestety czasem powinnyśmy im zabieg odradzić,
nawet kosztem wysłuchania tyrady, że jesteśmy leniwe, nie chce nam się i że one sobie pójdą
gdzie indziej.
Wiele gabinetów przymyka oko na niektóre przeciwwskazania, do których klientka się
przyznaje, nie zdając sobie sprawy, że może to powodować poważne konsekwencje.
To po kolei, popatrzmy z czym mamy u klientek do czynienia i jak to ugryźć.
-Ciąża
Wiadomo, przeciwwskazanie bez żadnej furtki. Ale dlaczego? Ponieważ na kobietach w ciąży
nie można wykonywać żadnych badań, wskutek czego nie ma żadnych publikacji, które by
dopuszczały jakiekolwiek zabiegi u kobiet w ciąży. Co jednak, jak delikwentka nie wie, że jest
w ciąży, a przyjdzie na zabieg i po dwóch miesiącach dzwoni spanikowana, że ona wtedy już
w ciąży była i co teraz będzie, co się stanie po tym laserze. Ano nic się nie stanie. Światło
Light Sheer to 805 nm, czyli podczerwień, czyli ciepło. To ciepło wnika w skórę bardzo
płytko, więc nie ma żadnego ryzyka, że w jakiś sposób możemy uszkodzić płód. Możemy
naszą klientkę uspokoić, że nic się nie stanie i że się spotkamy już po urodzeniu pociechy. No
dobrze, a co z karmieniem? Jeżeli klientka karmi piersią, depilację możemy zacząć ok 7-8
miesiąca po porodzie. Po pierwsze dlatego, że kobiety karmiące mają nadal bardzo wysoki
poziom prolaktyny, czyli hormonu, który bardzo nam w depilacji przeszkadza, bo wzmacnia
włosy. Po drugie, kobiety po porodzie są bardzo "sfokusowane" na dziecku i wszystkich
czynnościach z nim związanych, także jeśli w laktacji podczas wizyty w gabinecie, taka osoba
zestresuje się wyglądem lasera i np. straci pokarm, to każdy lekarz powie, że to przez laser. A
my? A my nie mamy żadnych argumentów, bo nie ma badań na kobietach w ciąży i
karmiących i nie ma publikacji.
- Choroby nowotworowe
Trwające są bezwzględnym przeciwwskazaniem, tutaj żadnych odstępstw nie ma. Jeżeli
natomiast epizod nowotworowy wystąpił w przeszłości, klientka musi dostarczyć nam
zaświadczenie od lekarza (czy to onkologa, czy pierwszego kontaktu) o braku
przeciwwskazań do depilacji laserowej. Nie ma znaczenia, czy choroba była 2, 3 czy 10 lat
temu. Jeżeli klientka wspomni, że kiedyś miała, lub kiedyś się leczyła, zawsze odsyłamy ją do
lekarza. Dlaczego? Ponieważ w polskim prawie nie jest jednoznacznie określony czas, po
którego upływie możemy wykonywać zabiegi kosmetyczne, więc lepiej dmuchać na zimne i
zabezpieczać się przed, a nie panikować po. Wiele z kosmetyczek powie: OK, ale większość
lekarzy nie da takiego zaświadczenia. No tak, bo jak nie są pewni, to nie dadzą.
- Leczenie hormonalne
Tutaj prosta sprawa, ale też trzeba trochę od swojej strony posprawdzać. Generalnie chodzi
o to, żeby się upewnić, czy hormony zażywane przez klientki, są światłouczulające czy nie.
Jeżeli są, nie robimy, musimy odczekać do końca kuracji. Jeżeli nie, możemy wykonać zabieg.
Bezpiecznie możemy wykonywać przy każdym rodzaju antykoncepcji hormonalnej, czyli
pigułki, plastry, chipy, nie są dla nas zagrożeniem. Na marginesie, antykoncepcja
mechaniczna też nie jest przeciwwskazaniem. Często klientki pytają się, czy mogą depilować
bikini głębokie, jak mają założoną wkładkę domaciczną. A pewnie, że mogą. Możemy również
wykonywać zabieg przy zażywaniu hormonu Euthyrox (oraz jego zamiennika Letrox). Te leki
nie są światłouczulające i w dodatku najbardziej popularne, zwłaszcza w chorobach tarczycy.
W przypadku innych hormonów, niestety musimy sprawdzić, czy są światłoczułe, czy nie.
Najłatwiej - poprosić klientkę o podanie nazwy hormonu (ustnie, sms'em, mailem, na kartce
papieru) i sprawdzenie, do jakiej grupy się zalicza. Nie obarczajmy tym klientek, ani ich
lekarzy, bo nie dość, że możemy się nie doczekać, to jeszcze informacja może nie być zgodna
ze stanem faktycznym.

- Opalanie
Na ten temat można by napisać rozprawę doktorską i pewnie nie wyczerpałybyśmy tematu.
Każda opalenizna powinna zapalić u nas czerwoną lampkę ostrzegawczą. Gorsza jest
opalenizna sztuczna, czyli wszelkiego typu opalenizna natryskowa, samoopalacze,
kremy/balsamy brązujące. Te wynalazki muszą być zmyte bądź w jakikolwiek inny sposób
usunięte ze skóry klientki. Jeżeli mamy podejrzenia, że może być czymś nasmarowana,
wystarczy wacikiem z płynem micelarnym przejechać po skórze. Jeżeli wacik będzie choć
trochę brązowy, odsyłamy pacjentkę do domu, niech się z tego zmyje. Nie może być
tłumaczeń, że ona tylko trochę, że to nic nie szkodzi, że ona teraz zetrze sobie (taa, jeszcze
pewnie chusteczkami kosmetycznymi). Nie i koniec, dowidzenia, zapraszamy później.
Solarium, to kolejna klątwa. Teoretycznie, tak jak w przypadku opalenizny słonecznej,
klientka nie powinna chodzić do solarium miesiąc przed depilacją. W praktyce z klientkami
solaryjnymi jest ten problem, że zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym wpadają do
solarium dosłownie na kilka minut, bo jest tak szaro na zewnątrz, tak zimno, nieprzyjemnie i
one się chciały tylko dogrzać. Niestety nawet ta jedna czy dwie minuty, w połączeniu z
laserem, dają efekty w postaci poparzeń lub przebarwień. To samo tyczy się wizyty w
solarium po depilacji. Miesiąc odczekać. Niestety. Przy opaleniźnie naturalnej, czyli
słonecznej, obowiązują te same zasady odstępu, co przy solarium, czyli nie opalamy się
miesiąc przed depilacją i miesiąc po depilacji. Warto tu zaznaczyć, że dla klientek definicja
opalania to leżenie na plaży w Tunezji z drinkiem z palemką, natomiast niestety opalamy się
zawsze w kontakcie ze słońcem, czyli na spacerze, z dzieckiem w parku, w drodze do pracy,
podczas pływania i jazdy na rowerze. Zazwyczaj schemat postępowania w gabinecie jest taki
sam:
Ja: Pani jest opalona
Klientka: Jaaa?? Nie,nie. Ja mam taką karnację
Ja (zaglądając na bikini klientki): Noo, nie powiedziałabym, że to karnacja
Klientka: No , może trochę, ale to było dawne. Ja na urlopie 2 miesiące temu byłam
Ja: Ok, a w parku?
Klientka: W parku, to z Jasiem wczoraj, bo taka ładna pogoda była, wolne miałam, to z 3
godziny siedzieliśmy, ale co to ma wspólnego?
No właśnie. To się fachowo nazywa wywiad pogłębiony, czyli dopytywanie się klientki i
wyciąganie z niej każdej informacji. Im więcej, tym lepiej dla nas. Warto też dodać ,że bardzo
świeża, jedno- lub dwudniowa opalenizna wcale nie musi być widoczna (no chyba że cały
dzień na plaży w Egipcie). Skóra ciemnieje dopiero po pewnym czasie, także jeżeli
delikwentka siedziała sobie na balkonie z książką i miała odsłonięte łydki, to na drugi dzień,
po depilacji, pojawią się tam zaczerwienienia, bądź poparzenia.
Na razie tyle, reszta w kolejnych postach, bo jeszcze dużo przed nami.